Co ciekawe "Wielkie marzenie" zostało napisane przez Roberta B. Parkera, który zręcznie kopiuje styl, zmarłego już wtedy Raymonda Chandlera.
Cóż mogę powiedzieć, najpierw może krótka scenka, żebyście poczuli klimat:
- Czy pan pije, panie Marlowe?czy też:
- No, skoro już pani o tym wspomniała...
- Nie sądzę, żebym mogła zatrudnić detektywa używającego alkoholu pod jakąkolwiek postacią. Nie pochwalam nawet palenia papierosów.
- A mogę sobie obrać pomarańczkę?
Czy sprzątnąłeś kogoś dziś wieczorem?I tak dalej, i tym podobne. Jest to literatura buzująca testosteronem, czyta się to szalenie przyjemnie, a zwłaszcza słucha się w wykonaniu faceta, który przeczytał "Siostrzyczkę", niestety nie pomnę nazwiska. O czym jest "Wielkie marzenie"? To kontynuacja i zarazem zakończenie historii z "Wielkiego snu", która była bodajże pierwszą książką z Marlowem w roli głównej. Jedna z dwóch obrzydliwie bogatych sióstr zmarłego generała znika, co sprawia, że Marlowe zostaje wynajęty przez lokaja do odnalezienia jej. W miarę postępów przekonuje się, że nikomu nie zależy na odnalezieniu młodszej siostry...
- Muszę sprawdzić w swoim notesie.
Sebold pochylił się ku mnie uprzejmie.
- Czy nie miałbyś ochoty dostać w mordę? - zapytał.
Polecam książkę, jest lekka, krótka i przyjemna, jak większość książek z Marlowem w roli głównej. Niekoniecznie jest to literatura dla pań, chociaż kto wie...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz