Jego powodem było głównie to, że najpierw wyjechałem na tydzień na Mazury, potem musiałem ogarnąć trochę firmę i moje alternatywne źródła dochodu, a wreszcie na koniec dowaliłem sobie przeprowadzką do centrum miasta, co już zupełnie zdusiło moje umiejętności blogowania. Niestety, doba ma tylko 24 godziny. Obiecuje jednak, że teraz już do pisania regularnie wrócę, a ponadto uraczę Was trzema fotkami z mojego nowego miejsca zamieszkania. Na pierwszy zdjęciu, powyżej, biurko, mój karton ze skarbami, maszyna do pisania, tryktrak, figurki, laptop, ksiiiąąąążki, pudełko na figsy i kawałek mojego łóżka.
Tutaj moja kolejna pasja, czyli planszówki, w ilości hurtowej, przywiozłem wszystkie swoje z rodzinnego siedliszcza.
A tutaj figsy, inny sposób na marnowanie czasów, armia mrocznych elfów, moim zdaniem spokojnie 3000 punktów.
Ach, no i zamierzam wrócić do wyzwania - "Od garkotłuka do kuchmistrza", dziękuję za przepis Dominika, wykorzystam go przy najbliższej okazji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz