Czasem tak mam, że inspiracja do obejrzenia danego filmu przychodzi cholera wie skąd. Jednak bardzo rzadko się zdarza by film, który sobie zaserwuje w ten sposób był bardzo, bardzo dobry. A "Ciało" takie było. Zapraszam do mini recenzji!
"Ciało" to film hiszpański, co już daje mu nieco inny klimat, zgodzicie się chyba, że łatwo poznać czy film jest amerykański czy europejski, tutaj tą europejskość bardzo czuć. Historia jest następująca: ciało bogatej kobiety, która poślubiła młodszego od siebie naukowca (chemika), a następnie zmarła znika z kostnicy, stróż, który pilnował budynku ucieka z niego w panice i zostaje znaleziony na poboczu potrącony przez samochód. Stary zmęczony gliniarz przyjeżdża do kostnicy do której również zostaje wezwany mąż denatki. I zaczyna się mocny, ekscytujący thriller, który trzyma w napięciu do samego końca.
Dawno nie obejrzałem tak dobrego filmu w swoim gatunku. Grają tu sami nieznani (przynajmniej mi) aktorzy co zaliczam na plus. Historia jest świetna, film dostaje ode mnie 8/10, no i spore wrażenie robi zakończenie, właśnie z tym "tik-tak" wypowiedzianym przez jednego z bohaterów.
Łapcie jeszcze trailer:
Może jestem mało wymagająca, ale w momencie, gdy przeczytałam wyrażenie: "to film hiszpański" nie musiałam czytać recenzji dalej bo dla mnie film produkcji hiszpańskiej = dobre kino. Po prostu. Lubię ich filmy, może nie widziałam ich w setkach ale na tyle dużo, żeby się zachwycić. A thrillery/horrory w wykonaniu Hiszpanów są po prostu genialne!
OdpowiedzUsuńNie zawiedziesz się, jest świetny! :)
OdpowiedzUsuń