Postanowiłem, że w ciągu 365 dni nauczę się gotować. Będę zdawał fotorelację + jakieś krótkie notatki co tydzień, najczęściej w sobotę. Baaardzo liczę na to, że pomożecie mi podpowiadając co warto ugotować na danym poziomie umiejętności. Chciałbym by nie były to zupki chińskie, ale za pierwszym razem poszachrowałem, bo daniem które zrobiłem była zapiekanka z "Biedronki" za parę złotych. Kupiłem ją bo chciałem przetestować przerażający gazowy piekarnik (Jezu, to ludzie jeszcze tego używają?!). Z rozpalaniem szło mi kiepsko, na początku nie wiedziałem gdzie wcisnąć zapałkę. No ale się udało. Robiłem to na foli przez 8 minut, ale niestety zapiekaneczka przywarła do folii co sprawiło, że musiałem ją odkrajać. Ech... No ale pierwsze koty za płoty! Co proponujecie bym ugotował za tydzień?
Ulubiony cytat (motto?)
My brother has the brain of a scientist or a philosopher,
yet he elects to be a detective: what might we deduce about his heart?
- Mycroft Holmes
sobota, 30 sierpnia 2014
"Od garkotłuka do kuchmistrza" (w 365 dni!) Tydzień #1
Postanowiłem, że w ciągu 365 dni nauczę się gotować. Będę zdawał fotorelację + jakieś krótkie notatki co tydzień, najczęściej w sobotę. Baaardzo liczę na to, że pomożecie mi podpowiadając co warto ugotować na danym poziomie umiejętności. Chciałbym by nie były to zupki chińskie, ale za pierwszym razem poszachrowałem, bo daniem które zrobiłem była zapiekanka z "Biedronki" za parę złotych. Kupiłem ją bo chciałem przetestować przerażający gazowy piekarnik (Jezu, to ludzie jeszcze tego używają?!). Z rozpalaniem szło mi kiepsko, na początku nie wiedziałem gdzie wcisnąć zapałkę. No ale się udało. Robiłem to na foli przez 8 minut, ale niestety zapiekaneczka przywarła do folii co sprawiło, że musiałem ją odkrajać. Ech... No ale pierwsze koty za płoty! Co proponujecie bym ugotował za tydzień?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo, bardzo fajny pomysł! Chętnie służę radami i opiniami bo, nieskromnie powiem, że z kucharzeniem do czynienia miałam na tyle, że mądrzyć się mogę :)
OdpowiedzUsuńPierwsza moja rada jest taka, żebyś żadnych gotowców nie kupował, co by je odgrzewać w piekarniku tylko sam próbował, nawet najprostsze rzeczy!
Druga moja rada jest taka: gotuj potrawy na winie. Znasz to? Co się nawinie, to do garnka :) Czasem wrzucanie tak intuicyjnie i branie tego, co masz akurat w domu może poskutkować stworzeniem bardzo pysznego obiadu.
Trzecia rada jest na razie ostatnia: próbuj wszystkiego. Śniadań, obiadów, deserów. Nie ma się co ograniczać :)
No a za tydzień... ja osobiście jestem fanką sosów więc polecam sos, nawet jakąś prostą wersje bolognese (na prawdziwe bolognese Cię nie namawiam, bo to się musi kilka godzin gotować, ale uproszczoną wersję jak najbardziej :) ). Mogę podrzucić 'przepis', który ja stosuję, jeśli jesteś zainteresowany.
Mogę upublicznić, bo to żadna tajemnica ;) Cóż, moje 'bolognese' obok prawdziwego nie leżało, ale oto i ono:
OdpowiedzUsuńSkładniki na porcje dla 2-3 osób
- 25 dg mięsa mielonego, najlepiej wieprzowego (aczkolwiek ja używam czasem też indyczego albo mieszanego, pół na pół wieprzowina z indykiem)
- 1 spora cebula, biała
- kilka ząbków czosnku (ilość intuicyjna, można też pominąć)
- 6-8 średnich pomidorów (jeszcze można dostać ostatnie letnie pomidory, więc warto skorzystać!)
- oliwa z oliwek / olej
- makaron, dowolny
- przyprawy: bazylia, oregano, sól i pieprz
I przygotowanie:
Na patelni rozgrzewamy oliwę/olej, Wrzucamy całe mięso i smażymy, aż będzie rumiane i odparuje cała woda. Dodajemy trochę soli i pieprzu. I tutaj myk: mięso mielone się 'klei' do siebie, więc przez cały czas smażenia trzeba je dociskać łopatką. Przez dociskanie mam na myśli to, żeby je rozdrabniać na małe kawałki. W ten sposób się szybciej i lepiej smaży.
Gdy mięso jest gotowe zabieramy się za sos. Pomidory myjemy i parzymy, obieramy ze skórki i tniemy na byle jakie kawałki. (Ciekawostka: włoskie gospodynie wyrzucają nie tylko szypułkę ale też i tę część pomidora, gdzie są pestki, używają tylko tego 'zbitego' miąszu. U nich jednak pomidorów jak mrówków, a u nas nie, więc my tak nie robimy ;) ) Cebulę obieramy, tniemy na piórka, czosnek siekamy.
W rozgrzewamy oliwę/olej i szklimy na niej cebulę z czosnkiem. Wrzucamy nasze pokrojone pomidory i pozwalamy sosu się poddusić tak, żeby odparowało jak najwięcej wody, Gdy sos się już trochę zredukuje dodajemy smażone mięso, mieszamy dokładnie i gotujemy aby wyparowała resztka wody a pomidory i mięso się ładnie wymieszały. Na koniec dodajemy przyprawy, wedle uznania.
Podajemy ze świeżo ugotowanym makaronem.
No, mam nadzieję, że wytłumaczyłam prosto, bo i danie jest zaskakująco proste :) Ja się czasem lubię jeszcze pobawić i dodać różne dodatki: kukurydzę, marchew, paprykę.
Jeśli chcesz się pokusić o dodanie marchewki czy papryki to musisz pamiętać o dwóch zasadach: muszą być stosunkowo cienko pokrojone i trzeba je dodać do zeszklonej cebuli i czosnku i pozwolić im się z nimi poddusić. Marchew jest dość twardym warzywem i potrzebuje czasu, aby zmięknąć.