Dziś, tj. w piątek są moje urodziny. Celebruje je w sumie tak jak co roku, czyli ani nie specjalnie hucznie, ani nie specjalnie skromnie. W związku z tym pomyślałem, że może nieco poprawię jakość materiałów na moim wspaniałym blogu. A co może być lepszego, niż stworzenie nowej serii wpisów. Zapraszam do czytania pierwszego odcinka "Dzieł, które wgniotły mnie w ziemię"
Są takie książki czy filmy, które pozostają w pamięci na bardzo, bardzo długo. W tej serii chciałbym skupić się na książkach, filmach czy serialach, które wywołały we mnie bardzo silne emocje i zostawiły niezatarte wrażenie na długi czas. Pierwszą książką o której Wam opowiem, będzie "Droga" Cormaca McCarthy'ego. Na początku kilka słów od wydawcy:
Przerażająca postapokaliptyczna wizja przyszłości Ameryki w powieści uznanej za największe arcydzieło Cormaca McCarthy’ego.
Spalona Ameryka, ciemność, proch i kurz przesłaniające niebo. Kamienie pękają od mrozu, a śnieg, który pada, jest szary. Ani jednego ptaka, ani jednego zwierzęcia, gdzieniegdzie tylko zdziczałe bandy kanibali. Jakiś straszliwy a nienazwany kataklizm zniszczył naszą cywilizację i większość życia na ziemi. Na tle martwego pejzażu po katastrofie dwie ruchome figurki – to ojciec i syn przemierzają zniszczoną planetę. Zmierzają ku wybrzeżu lecz co tam zastaną? Przed nimi długa i pełna niebezpieczeństw droga w nieznane. Wokół nich – świat, w którym nawet nadzieja już umarła, lecz nadal – dzięki łączącej ich więzi – trwa miłość…
„Droga” Cormaca McCarthy’ego to połączenie powieści drogi, powieści przygodowej oraz gotyckiego horroru. To przypowieść o świecie apokalipsy spełnionej, ponura odpowiedź na niepokojące pytanie jak świat wyglądałby bez człowieka. Krytyka literacka zalicza tę powieść do nurtu prozy amerykańskiego minimalizmu, w latach 80-tych nazywanego „brudnym realizmem”.
Książka uwiodła mnie swoim depresyjnym klimatem. Nigdy w życiu nie czytałem niczego, co by nie wprawiło mnie w większe przygnębienie. Historia jest tak fajnie skonstruowana, że mogłaby dziać się de facto w dowolnym miejscu na Ziemi, a główny bohater jest everymanem, którego imienia nawet nie poznajemy. Jedyne szczątkowe informacje jakie mamy to te, że być może był lekarzem i miał żonę. Uniwersalna, świetna opowieść o przetrwaniu w post-apokaliptycznym świecie. Dość szybko orientujemy się, że główny bohater jest postacią tragiczną, musi przegrać. Trochę inaczej ma się z jego synem, ale umówmy się - jakie szanse ma kilkuletnie dziecko w opustoszałym, spustoszonym świecie? Największe wrażenie zrobiły na mnie retrospekcje rozmów między Ojcem, a jego zrezygnowaną żoną, które wprowadzały szalenie duszną atmosferę nieuchronnej zagłady. Książka jest napisana bardzo oszczędnym stylem, pojedyncze, krótkie zdania, minimalistyczne dialogi, wydaje się, że nie ma tam wielu niepotrzebnych fragmentów. Nie dłuży się, bo jest króciutka (200 stron?). Mi od razu skojarzyła się z grą "The Walking Dead", sezonem pierwszym i podróżą Lee i Clementaine. Pisałem o tym tej grze tutaj. No i "Droga" na pewno zmusza do refleksji. Jak byś Ty zachował/a się w sytuacji ekstremalnej? Ja wolę wierzyć, że heroicznie, ale Bóg jeden raczy wiedzieć.
Polecam!
Z tego co słyszałem wyszedł na jej podstawie również film, jeszcze nie obejrzałem, ale chętnie nadrobię i być może podzielę się przemyśleniami, jeśli okaże się chociaż w połowie tak dobry jak książka.
Poniżej jeszcze zwiastun filmu, jeśli ktoś chciałby zamienić kolejność:
Spóźnione: Wszystkiego najlepszego! :)
OdpowiedzUsuńCo do książki - kurcze, to moje klimaty. Chętnie po to sięgnę. W niejako podobnym tonie utrzymany jest 'Gwiazdozbiór Psa". Nie jest brutalny ani typowo postapokaliptyczny jednak naprawdę mocny. Polecam.
Z przyjemnością w takim razie przeczytam "Gwiazdozbiór psa" i bardzo dziękuje za życzenia urodzinowe :)
Usuń