Nie chce mi się o tym pisać,
Ale nie da się nie pisać,
Chociaż mi powinno zwisać
Tak, jak wszystkim wkoło zwisa;
Skoro jednak mi nie zwisa,
No to muszę o tym pisać, tak, czy siak.
Byle jak, byle co,Zapraszam do czytania!
Byle szło - wprost czy wspak.
Byle mieć to już za sobą
Byle gdzie dla byle kogo -
Byle jak.
Czasem tak jest, że po prostu mam na tyle dużo rzeczy na głowie, że jak muszę zasiąść do tych, do których przykładam mniejszą wagę, takich jak na przykład mój niemal zapomniany blog, to zwyczajnie nie chce mi się ich robić. Najczęściej i najbardziej cierpią na tym listy. Koresponduje obecnie z szóstką osób, a zwykle jest tak, że mniej więcej listy od losowej czwórki z nich leżą gdzieś przez miesiąc, półtora nim na nie odpiszę. Trochę to niegrzeczne, nie uważacie? Dlatego staram się robić ten plan minimum, w wypadku bloga jest to jeden wpis co piątek, w wypadku listów jeden list co dwa tygodnie. Niestety czasem, tak jak na przykład dziś, nie udaje mi się tego planu zrealizować, za co jestem zły na siebie. Nie wiem w sumie czy chciałbym napisać coś więcej, chyba to tyle. Tak w naprawdę telegraficznym skrócie. Ale, żeby nie było, zdaje sobie sprawę, że żeby zbudować wokół siebie jakieś audytorium to muszę trzymać się tego jednego wpisu w tygodniu, przynajmniej.
Jeden z moich listów, na który chciałabym i powinnam odpowiedzieć czeka... już 7 lat. Czasami po prostu przychodzi odpowiedni czas. A czasami nie ;)
OdpowiedzUsuń:o To adresat musiałby być przyjemnie zaskoczony gdyby dostał odpowiedź! :P Ja też prowadzę korespondencje tradycyjną, ale niestety zwykle odpisuje raz na 2-3 miesiące, mam z tego powodu straszne wyrzuty sumienia ( piszę z 4-5 osobami )
Usuń