– Muszę przyznać, że w odmienny sposób imaginowałem sobie nasze ponowne spotkanie. Zanim nastąpi nieunikniony koniec twojego sztucznie wydłużonego życia, udowodnię ci jego bezcelowość. Umrzesz świadom, że byłeś jedynie błędem historii, błędem… (…) Nie pozbawili was emocji, mutacja nie udała się w pełni. Mieliście jeździć po świecie i zabijać potwory, a nie decydować, filozofować, okazywać wątpliwości. Straciliście skuteczność. Obaj to wiemy.Może zacząć należy od tego, że mam nadzieję, że trylogia Wiedźmińska skończy się na trzech grach. Iii nie sądźcie że mi się nie podobało; podobało mi się jak cholera, problem polega na tym, że coś się kończy, coś się zaczyna, a w wypadku "Wiedźmina" wolałbym, żeby była to zamknięta całość, a nie wiecznie odgrzewany kotlet, świetnie sprzedająca się marka, ciągnięta na siłę. Mam nadzieję, że tak zrobią twórcy z CD Project RED. Cierpiałem srogie męki, gdy ginęła postać znana mi z książki, a twórcy w drugiej, a zwłaszcza trzeciej części mordowali bohaterów bez mrugnięcia okiem.
-- A więc zabije cię nieskuteczny, pełen wątpliwości błąd historii. To źle świadczy także o tobie, ale dość gadania. Graj muzyko!
No ale zacznijmy od początku. Saga o Wiedźminie, a potem trylogia gier o nim to dzieło wyobraźni Andrzeja Sapkowskiego (no dobra, do gier chyba ręki nie przykładał), prawdopodobnie najlepszego żyjącego, polskiego twórcy fantasy. Jego książki charakteryzują się licznymi odniesieniami do kultury, cytatami i innymi smaczkami. Stworzył on bardzo ciekawe uniwersum, które jest zbliżone do średniowiecznej europy, ale oczywiście istnieją tutaj smoki, elfy, krasnoludy, niziołki i inne rasy i potwory. Krainę tą przemierzają, nieliczni już, Wiedźmini. Sztucznie wyhodowani zabójcy potworów, którzy zostali stworzeni tylko w tym celu. Są nadnaturalnie szybcy, zręczni i silni, jednak nawet oni, by mieć szanse z potworami muszą posiłkować się eliksirami. Jednak, jak wspominałem są to ostatni przedstawiciele tego fachu - w Wiedźmińskim Siedliszczu nowe dzieci nie są zamieniane w Wiedźminów, a Ci ostatni, na szlaku, giną jeden za drugim pod ciosami najróżniejszych potworów. Jednym z nich jest Geralt z Rivii, zwany także Rzeźnikiem z Blaviken, którego losy, nierozerwalnie związane z miłością jego życia Yennefer, a także z przybraną córką, o niespotykanych mocach, Ciri, poznajemy zarowno na kartach sagi jak i w grze komputerowej.
Chcą patrzeć, jak umieram, ja chcę patrzeć, jak umierają oni, tak to już jest na tym świecie. Drugie strony medalu wymyślają filozofowie z Oxenfurtu, którzy nigdy nie byli w takim miejscu jak Flotsam.
Po tym przydługim wstępie przejdę do oceny trylogii Wiedźmińskiej ze stajni CD Project Red. Składa się on z trzech gier zatytułowanych: "Wiedźmin", "Wiedźmin 2: Zabójcy Królów" i "Wiedźmin 3: Dziki Gon".
Zacznijmy od pierwszej części. Była ona dość dużym "wow", gdy się ukazała w 2007 roku i mimo, że straciła na świeżości to wciąż robi całkiem dobre wrażenie. Po dość definitywnym końcu opowieści o Geralcie w ksiażkach (bo gra toczy się po akcji w sadze), scenarzyści wspięli się na wyżyny swoich umiejętności by uzasadnić losy Geralta i myślę, że im się udało. Już od początku nie ma głównej protagonistki, Yennefer, natomiast Geralt, z tego co pamiętam, ląduje w łóżku z jej "młodszą siostrą" Triss co mi wybitnie nie podpasowało. Mimo wszystko pierwszą część polecam, zwłaszcza jeśli chcecie grać w te gry chronologicznie.
Geralt: Chcesz usłyszeć fraszkę?Druga część. I już mam ambiwalentne uczucia. Z jednej strony w porządku było to, że akcja była bardzo mocno skupiona, wątek romansu był znacznie silniejszy (ale nie mogłem zdzierżyć, że Geralt robi "to" z Triss), dużo, dużo się działo, pojawili się wiedźmini ze szkoły Kota, co było dość ciekawe, ale z drugiej strony... To napakowanie akcją sprawiło, że gra była króciutka, dało się ją przejść w tydzień dość okazyjnego grania, pozostawiała uczucie niedosytu, ba, nawet fabuła była niezbyt epicka, już lepiej z nią było w części pierwszej. Mimo to, jeśli interesują Cię graficzne fajerwerki, to zagraj w część drugą, bo grafikę ma tylko nieco słabszą od trójki, a jedynka z jej topornym wyglądem mogłaby Ci wypalić oczy...
Lambert: Mhm.
Geralt: Lambert Lambert ty chuju.
Wreszcie "Wiedźmin 3: Dziki Gon". Moim zdaniem najdojrzalsza, najciekawsza, najdłuższa i największa gra z tej trójki i nie będzie przesadą, jeśli nazwę ją najlepszym cRPG w jaki grałem. Oczywiście jest ten mały zgrzyt, że na moją ocenę wpływa fakt, iż czytałem wcześniej sagę, ale wydaje mi się, że żaden z cRPGów nie może się z nią równać. Wreszcie wróciła Yennefer i Ciri, walki z najróżniejszymi potworami potrafią dostarczyć mnóstwa emocji, otwarty świat z najróżniejszymi, ciekawie napisanymi postaciami sprawia, że gra starcza na długie tygodnie, ba, w moim wypadku nawet na miesiąc zabawy. Zdecydowanie warto w nią zagrać, jeśli Wasz komputer minimalnie nie spełnia wymagań, to istnieją modyfikacje, które sztucznie obniżą jakość grafiki, tak, że nawet na słabszych maszynach ta gra pójdzie. Skończyłem grę i jestem pod dużym wrażeniem, wciąż wracam do końcówki gry, rozmyślam nad innymi, dostępnymi zakończeniami. Tylko, tak jak wspominałem, nie mogę znieść tego ile postaci książkowych zabili. Ale wciąż - gorąco polecam i zachęcam do zakupu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz