Ostatnio moje
przeczucie co do książek mnie nie zawodzi, moja ich ocena na wstępie nie
różni się przesadnie od finalnego werdyktu, który wydaje po jej przeczytaniu.
Podobnie było z „Galveston’em” ,
scenarzysty obu sezonów serialu True Detective,
którego recenzje chciałbym Wam
przedstawić. Zapraszam.
Jedna z podstawowych
zasad wszechświata mówi, żeby nie ufać ćpunom.*
„Galveston” to
świetna powieść noir, bardzo męska i
klimatyczna. Opowiada historię windykatora, z gatunku tych siłowych,
mieszkającego w Ameryce, który pracuje dla pewnego antypatycznego imigranta z
Polski. Podczas rutynowej roboty, jak to zwykle bywa (to takie łatwe zawiązanie
akcji), coś idzie nie tak i zmuszony jest do ucieczki z miasta i do przybycia
do tytułowego „Galveston” w stanie Teksas.
Książka od pierwszych stron otula nas duszną atmosferą
przygnębienia, beznadziei i zmęczenia. Warto tu dodać (co okazuje się na
początku powieści), że główny bohater umiera na raka płuc, nieco podobnie jak
Walter White z „Breaking Bad”, więc jest starszym, ale wciąż sprawnym
twardzielem, który nie ma nic do stracenia. Wiemy, że jest bohaterem
tragicznym, który musi przegrać, nie może wiecznie uciekać. Świetne jest
pokazanie jego słabości, takich jak alkoholizm czy napady furii, acz nie wspina
się on na wyżyny znane mi z „Śniegu Widmo” Patryka Fijałkowskiego.
Dopiero gdzieś w połowie książki nachodzi refleksja,
iż jest to książka o odkupieniu i o zaczynaniu od nowa, z wspaniałą,
wzruszającą puentą powieści, która jest dość niespodziewana.
Warto dodać, że nie jest to, wbrew temu co można
przeczytać w niektórych recenzjach, debiut Nica, tylko któreś z kolei dzieło,
ale dopiero te stało się bestsellerem. I pragnę uspokoić osoby, którym nie
spodobał się drugi sezon „Detektywa” – powieść, moim zdaniem, czerpie to co
najlepsze zarówno z pierwszej jak i drugiej części serialu.
Pewnych doświadczeń nie sposób przetrwać i nawet jeśli
ocalisz życie, pozostaje ono niepełne.
Jeśli podejdziecie do tej książki jak do solidnego
czarnego kryminału, nie będziecie od niej wymagać bycia wysoką literaturą to
spędzicie z nią naprawdę przyjemny wieczór lub dwa, nie sposób od niej się
oderwać, jest to po prostu arcydzieło w swoim gatunku dlatego daje „Galveston’owi”
w pełni zasłużone dziesięć na dziesięć.
*cytaty kursywą z książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz