Ulubiony cytat (motto?)
My brother has the brain of a scientist or a philosopher,
yet he elects to be a detective: what might we deduce about his heart?
- Mycroft Holmes
sobota, 18 października 2014
Setny post... Bez tytułu
Zabierałem się do napisania tego tekstu bardzo długo, bo aż od połowy września, a więc miesiąc praktycznie. W momencie gdy pisze te słowa wciąż jeszcze nie wiem o czym on finalnie będzie i ile korekt przejdzie nim ujrzy światło dzienne, dość powiedzieć, że Wy zobaczycie go w sobotę, 18 października w samo południe. Jest on wypadkową moich przemyśleń po przeczytaniu "Nieznośnej lekkości bytu", a także, jak zawsze, luźnych rozmyślań na temat życia, które ostatnio mój umysł zaprzątają. Zapraszam do czytania!
Są takie dzieła, które pozostawiają w człowieku głęboki, emocjonalny ślad. Niekoniecznie muszą skłonić do rozmyślań ale pozostaje coś co bym nazwał "posmakiem na końcu języka". Tylko, że koniec języka to w tym wypadku jakiś tam fragment mózgu. Jedną z takich powieści była dla mnie "Nieznośna lekkość bytu" Kundery. Powieść zasadniczo dziejąca się w czasie głębokiej komuny, ale ponadczasowa, tak mi się przynajmniej wydaje. Kiedyś na pewnym forum nazwałem wątek w którym opisywałem swoją historię "Nieznośna lekkość bytu", ale, po zapoznaniu się z tą książką już nigdy bym tego topicu tak nie nazwał. Boże, ale ta książka musiała na mnie zrobić wrażenie, jeśli po około 40 dniach od jej przeczytania dalej mam echo tych emocji, które mną targały po przeczytaniu. A czułem straszliwe przygnębienie i smutek. Jestem z swojej natury optymistą i (do pewnego stopnia, tj. jak Zoltan) altruistą, więc zobaczcie jak mocna to musiała być książka, że przez dłuższy czas targały mną emocje zupełnie niezgodne z moją naturą. Z tego wszystkiego puściłem sobie kompilacje scen z "True Detective", które nastrajają w podobny sposób:
https://www.youtube.com/watch?v=9oX2xFo7JA4
(coś się nie chciał dodać film)
No dobra, przechodzę do właściwej części notki. Zawieszam na czas dłuższy funkcjonowanie bloga. Nie mówię "żegnajcie", raczej "do zobaczenia". Uczelnia mnie zaskoczyła swoją intensywnością, poza tym lubię prowadzić jakieś życie towarzyskie, jest jeszcze praca, która też czasem wymaga by coś tam podziałać, nie mówiąc o innych głupotkach. Tak więc muszę ścinać drzewo na którym siedzę, rozpocząć inne, nowe projekty. Dziękuje Wam za kilku miesięczną przygodę z pisaniem tego bloga, którego byliście w jakiś sposób współtwórcami i mam nadzieję, że do przeczytania jeszcze kiedyś!
PS. No dobra, w zamyśle miała to być dłuższa pełna osobistych refleksji notka, ale wicie, rozumicie, głupio tak na sam koniec się uzewnętrzniać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hm, szkoda mi to czytać... Lubię Twoje notki, nawet, jak nie zawsze komentowałam. Pokazałeś mi wiele ciekawych rzeczy, za co Ci bardzo dziękuję :) Mam nadzieję, że jeszcze się 'zpiszemy', więc również powiem: "Do zobaczenia!". Czerp z życia ile wlezie! :)
OdpowiedzUsuńHejka ale smutaśne pożegnanko :( Będzie mi brakowało Twoich super inteligętnych notek, pełnych takich głębokich przemyśleń i w ogóle... Przesyłam Ci pozytywne fluidy, pomodlę się za Ciebie do buddy.
OdpowiedzUsuńElo elo Zuz xoxoxoxox
Dzięki, pisanie z Tobą to była czysta przyjemność :)
OdpowiedzUsuńDzięki, do zobaczenia, kimkolwiek byłaś... :)
OdpowiedzUsuń